Mistrzostwa Świata F3J Martin 2006 - FOTO !!!

Mistrzostwa Świata F3J Martin 2006 - FOTO !!!

Postprzez chomiq » Piątek, 1 Wrzesień 2006, 00:41

Witam!
Chciałbym przedstawić relację z wyjazdu na Mistrzostwa Świata 2006 Juniorów i Seniorów w klasie F3J. Z góry przepraszam, za wyrażenia zrozumiałe tylko dla modelarzy i "jotkarzy". W razie niejasności proszę o pytać :)
Już na początku mogę powiedzieć, że pod względem organizacyjnym, moim zdaniem, była to najlepiej przygotowana impreza, w jakiej miałem przyjemność uczestniczyć. Na zawodach działo się wiele, trudno to spamiętać, a poniżej chciałem przedstawić tylko kilka własnych wspomnień i spostrzeżeń. Więcej szczegółowych informacji oraz wyniki za stronie http://www.f3j.sk. Byćmoże pozostali uczestnicy imprezy też coś od siebie dopiszą :)

Miejsce zawodów:

Zawody odbywały się w terminie od 30 lipca do 5 sierpnia 2006r na malowniczo położonym lotnisku w Martinie. Lotnisko otaczają góry Fatra Mała i Wielka.
Pole startów było dobrze przygotowane, oznakowane, odgrodzone od publiczności i nagłośnione kilkoma kolumnami tak na linii startu jak i w miejscu na namioty i publiczność.
Organizatorzy na polu startowym przygotowali dwa komplety kotwic do przypinania holi rozłożone po obu stronach korytarza startowego. Lotnisko było zbyt wąskie, aby rozłożyć start w innym niż przygotowane kierunki. Na szczęście nie było konieczności holowania z bocznym wiatrem.
Sygnalizację i pomiar czasu startowego zapewniał program komputerowy dostarczony przez Włochów.
Dla zawodników udostępniony był hangar, w którym można było się schronić w czasie załamania pogody i pozostawić na noc sprzęt. Na lotnisku i campingu cały czas obecna była ochrona.

Martin Cup:

Właściwe zawody poprzedził MartinCup, zawody zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata, w których wystartowało 180 zawodników. W ciągu 3 dni, mimo zmiennej pogody rozegrano 6 kolejek i 2 finały. Wszystko to dzięki bardzo sprawnej organizacji i dyscyplinie zawodników. W każdej grupie startowało naraz 15 zawodników. Niestety odległości między stanowiskami były znacznie mniejsze niż regulaminowe 15m. Z Polski wystartował tylko Wojciech Byrski, który jednak nie mógł dokończyć zawodów. Do finału weszło aż 3 juniorów.
Start do finałowego lotu robił wrażenie. Wszyscy zawodnicy dosłownie strzelili z holu, co dało najlepszemu wynik lotu 14:57.6sek! Ryzyko się opłacało i 10 na 12 wyników to więcej niż 14:55. Drugi lot podzielił tabelę na tych, co mieli szczęście oraz tych, którym go zabrakło.
Zawody Martin Cup wygrał reprezentant USA, pierwszy indywidualny Mistrz Świata w tej klasie Joe Wurts. Drugi był również Amerykanin, junior Cody Remington, a trzeci zawodnik gospodarzy Ján Ivancík.

Otwarcie:

Dzień zakończenia zawodów Martin Cup był również początkiem Mistrzostw Świata.
Jeszcze przed uroczystym otwarciem odbył się model processing, czyli sprawdzenie zgodności modelu z regulaminem i oznakowanie wszystkich części modeli.

Wieczorem w centrum na Martińskim rynku, odbyło się uroczyste otwarcie mistrzostw. Wszystkie 30 drużyny w reprezentacyjnych strojach z flagami przemaszerowało przez szklaną bramę, za którą ustawiona była scena. Przywitani zostaliśmy brawami zgromadzonej wokoło publiczności.
Na scenie ubiegłoroczny Mistrz Świata - Australijczyk David Hobby przekazał przechodni puchar organizatorom ze słowami: "Przetransportowanie tego trofeum z Australii wiele kosztowało, mam nadzieje, że nie będziemy go wieźć z powrotem".
Na rynku obejrzeliśmy jeszcze pokaz miejscowego zespołu mażoretek, dziecięcego zespołu ludowego i występu pary komików. Zawody zostały oficjalnie otwarte, w niebo poszybowały balony, a publiczność została obsypana deszczem kolorowych serpentyn. Dzień zakończył się pamiątkowymi zdjęciami przy fontannie i oficjalnym spotkaniem team managerów.

Organizacja startów:

Od poniedziałku 9:00 rano rozpoczęły się loty eliminacyjne. Organizatorzy troszkę marginalnie potraktowali sprawę treningu, więc dla niektórych były to pierwsze starty na tym lotnisku. Ponieważ w grupach latało często po 12 zawodników i aby nie było pośpiechu pomocnicy otrzymali dodatkowe dwie minuty na przygotowanie holi. Czas mierzono w systemie 2min dla pomocników, 5min czas przygotowawczy i 10min czas startowy.
Zaplecze sędziowskie było duże tak, że sędziowie mogli się zmieniać. Na każdym stanowisku był jeden sędzia - chronometrażysta z dwoma stoperami, zawody prowadził sędzia główny Patrik Michnac. Nad całością czuwał cały czas obecny na miejscu startów, z krótkoflówką i mikrofonem Jaroslav Kostan. Organizatorzy zapewnili również profesjonalnego fotografa i dziennikarza, którzy podczas zawodów krążyli po lotnisku dokumentując charakterystyczne momenty imprezy, jak kraksy, zabawne sytuacje, stroje i wszystko, co interesujące. Wyniki, relacje i zdjęcia pojawiały się na oficjalnej stronie zawodów błyskawicznie, a na lotnisku umożliwono bezprzewodowy dostęp do internetu, dzięki czemu wiadomości rozchodziły się błyskawicznie po świecie.

Pogoda i warunki termiczne:

Jako że loty odbywały się od 9:00 do 19:00, często przychodziło się zmierzyć z bardzo słabą lub żadną termiką. Wtedy to o czasie lotu decydowała wysokość osiągnięta podczas holowania. Liczył się każdy metr i każdy błąd popełniony w zakręcie. Termika, jeśli była, to raczej niewielka. Rzadko zawodnicy osiągali kosmiczne wysokości. Wiatr nie sprawiał problemów, jedynie czasem trudno było określić, czy wieje z południa czy z północy. Dopiero w ostatnim dniu lotów zawiało mocniej. Nie ominęło nas również latanie w deszczu i w chmurach. Takie warunki sprawiły, że o konkursie lądowań i startów nie było mowy.
Lądowania zawodników przestały być już interesujące. Oczywiście żartuję ;) Ląduje się tak: najpierw wisimy na pełnej klapie nad punktem, w momencie usłyszenia, że została jeszcze 1 sekunda wbijamy się w punkt. Prawda, że proste?

Perełki zawodów:

Na zawodach tej rangi nie ma lotów straconych. Zerwany hol, czy "wypadnięcie" na 30(20,10?) metrach nie jest powodem do powtórki. Często zdarzało się, że zawodnicy krążyli do końca z nadzieją, że "coś" się oderwie i uda im się dotrzymać do końca. Niekiedy takie loty kończyły się odległym lądowaniem w kukurydzy.
Jednym z najpiękniejszych momentów był lot Kanadyjczyka Arenda Borsta(Mistrz Świata z 2002 roku), który wypadł z holu na 30m. W śród obserwatorów dało się słyszeć jęk zawodu. Przy termicznej pogodzie to nie jest jeszcze problem, ale tym razem niebo pokrywała cienka warstwa chmur. Niektórzy myśleli, że byłego mistrza świata czeka powtórka, lecz on rozpoczął płaskie kręgi. Jego model (specjalnie przygotowana Supra) nie wznosił się, ani nie opadał. Oczywiście technika pilotażu to najwyższy poziom. Jego męczarnia trwała to jeszcze chyba przez 5 minut, po których powoli zaczął się wykręcać. W końcówce wyskrobał się ledwo na wysokość holu. Za ten lot otrzymał gromkie brawa.

Wspaniałą techniką krążenia popisał się również nasz Wojtek. W 8 locie juniorów zaraz po starcie zawodnicy próbowali szukać noszeń nad polem kukurydzy, na zawietrznej. Niestety nikt nic nie znalazł, a wysokości pozostawało niewiele. W 5 minucie lotu grupa zawodników próbowała krążyć nad środkiem lotniska, ale bez rezultatów. Wojtek będąc już najniżej postanowił spróbować szczęścia bliżej siebie i znalazł je! Nie było to jednak nic silnego. Płaskie, a zarazem ciasne kręgi pozwalały mu nie tracić nic z 10 metrów, które mu zostało. Trwało to kolejne 3 minuty. Kolejni zawodnicy lądowali, a Wojtek krążył nadal i zyskiwał. Pod koniec przyszli pod niego jeszcze dwaj zawodnicy Benedikt Felgi(GER) i Filippo Gallizia(ITA). Do końca lotu udało im się trochę wykręcić. W tym locie Wojtkowi kibicował sam Arend Borst, mówiąc, że to, co zrobił czerwony model z białymi pasami to prawdziwe mistrzostwo. Nie omieszkaliśmy mu wyjaśnić, że to nasz Jantar;)

Dobrą spostrzegawczością i duchem walki wykazał się również Aleksander Laskowski zdobywając na tych zawodach swojego tysiąca. Tuż przed startem wraz z pomocnikiem Kubą Jankowiakiem zauważyli nad kukurydzą krążącego ptaka. Nie pozostało nic innego jak krótkie holowanie, strzał i lot nad kukurydzą. Ryzyko się opłaciło i z wynikiem 9:55,9 i 100pkt. Aleksander był w tej rundzie bezkonkurencyjny.

W przedostatnim dniu zawodów, wiatr się wzmógł i oczyścił niebo. Popołudniowe słońce sprawiło, że nad pobliskimi pagórkami odrywały sie silne, lecz wąskie kominy. Pierwszy taką okazję wykorzystał junior Joseph Newcomb(USA) prowadzony przez Joe Wurts'a. Tuż po "strzale" Joseph skierową swą Espadę RL z wiatrem w kierunku pagórków i po chwili już się wykręcał w kominie. Zanim pozostali zdążyli się zorientować, on już był spokojny o czas lotu. Pozostali próbowali pod niego dolecieć. Niektórym się udało, a innym brakło wysokości. Ten lot również nagrodzono brawami.

Do ciekawszych należało też kilka lądowań, nazwałbym je "na raty". Zawodnicy, którzy wiedzieli, że grozi im przekroczenie czasu startowego rozpędzali model, następnie robili "kangura" dotykając ziemi kilkanaście metrów przed punktem, a następnie podrywali szybowiec i spokojnie lądowali na punkt. Wszystko zgodnie z regulaminem, gdyż czas jest mierzony do momentu zetknięcia się z ziemią, a odległość w miejscu zatrzymania się modelu.

Sprzęt:

Wśród modeli nowością była Supra, która wyglądała jak duży(3.5m) model HLG. Widać, że technika komputerowa wkroczyła już do modelarstwa i większość nowych konstrukcji jest numerycznie optymalizowana. Jest też przez to podobna do siebie.
Najpopularniejsze modele to Pike Perfect, Pike Superior, Supra, Icon, Stork II, Espada, Xperience, Shadow. Nie widać było prawie Sharonów, prawdopodobnie wyparte przez nowy projekt Philipa Kolba, mianowicie Pika Perfect.
Modele na zawodach muszą być przygotowane idealnie.
Dla przykładu modele Arenda Borta: Dwie Supry i jedna Supra ze skrzydłem od Icon'a. Modele ważyły 1.6, 1.7 i 1.8kg. Najlżejszy miał nawet ażurowane lotki dla zmniejszenia wagi. Podobno Arend usunął nawet obudowy z serwomechanizmów, aby było lżej. Niestety jeden z kadłubów, na skutek błędnego klejenia nie wytrzymał holowania. Następnego dnia wszystkie kadłuby Kanadyjczyka były dodatkowo powzmacniane.
Jakość sprzętu pokazał nam też Norweg Jo Grini. W jednym z lotów popełnił falstart, lecz dowiedział się o tym dopiero po strzale. Musiał powtórzyć start. Aby nie tracić cennych sekund, zanurkował, tuż nad ziemią wyprowadził i na pełnej prędkości otworzył hamulce. Myślałem, że pogubi lotki, albo ogoli tryby w serwach. Jego modelem nawet nierzucało, tylko płat się mocno wygiął do dołu.
Pan Aleksander skomentował to krótko: "Oni nie latają na HS'ach". Tak na marginesie, to od tego lotu sędziowie mieli przy sobie czerwone kartki, którymi mogli szybciej zakomunikować zawodnikowi falstart.
Po zawodach Jo próbował jeszcze wykonać Dynamic Soaring za ścianą drzew.
Do holowania zawodnicy używali żyłek SpeedLine, Pentagon i ostatnio modnych Silanowych o średnicach nawet 1.4mm (np David Hobby).
Technika holowania zmieniła się o tyle, że najlepsi holują się krócej i wyżej. Czasem wydawało mi się, że robią głębszy "dołek" w chwili wyczepienia, jak w F3B.
My mogliśmy się pochwalić pięknymi bloczkami z poszerzaną rolką z polerowanego aluminium prztgotowanymi przez mojego tatę. Również nasz namiot wytrzymał wszystkie ulewy i fronty.

Troche o naszych startach:

Zacznę od siebie. Mój start w oceniam jako osobistą porażkę. Na sprzęt nie mam co narzekać. Latałem dobrze wlatanym Jantarem, który na nasze warunki spisywał się wyśmienicie. Na 11 lotów w większości czegoś brakło. Albo to minuty w atermicznych warunkach, albo szcześcia w obraniu taktyki, albo dobrego wzroku (gdy zielony model znika na tle szarego nieba, krążenie w „zerku” jest najgorszym rozwiązaniem). Holowania były przyzwoite - tu ukłony dla holowników:) Zabrakło chyba kilkudziesięciu (jak nie kilkuset) godzin spokojnego treningu w każdych warunkach. Mam wrażenie, że moja forma i umiejętności od ostatnich zawodów się nie pogorszyły, ale świat poszedł bardzo do przodu.

Takiego treningu nie brakło Wojtkowi, który spisał się znakomicie awansując do finałów. Nie obyło się bez nerwów. W połowie jednego z lotów Wojtek zderzył się z Włochem. Sytuacja była na tyle kuriozalna, że początkowo nie wyglądało to groźnie, jednak pod koniec lotu model Włocha spadł na parking (trafił pomiędzy auta i nie narobił im szkód). Wojtek wylądował bezpiecznie, ale jak się okazało miał rozerwaną V-kę.
Jak się okazało, fragment jego statecznika wbił się pod kabinkę Włoskiego modelu i zablokował jedno z serw, co spowodowało wyładowanie się akumulatorów.
Statecznik Jantara udało się posklejać, ale w kolejnym locie niestety "zwiną się" na holu. Powtórka drugim modelem, bardziej szczęśliwa, bo tu również doszło do stłuczki i Wojtek mógł powtórzyć lot - takie szczęście w nieszczęściu. Finał Wojtka znalazł się pod znakiem zapytania, kiedy to w jednym z lotów wylądował w strefie bezpieczeństwa, za co odliczono 100pkt od końcowego wyniku. Na szczęście wszystko się udało, punktów starczyło i mogliśmy się cieszyć z udziału naszego juniora w finale.

Pan Aleksandrowi Laskowski latał coraz lepiej i nawet wywalczył tysiąca (o czym już pisałem). Mieczysławowi Słowikowi, który pełnił również funkcję team managera starty wychodziły ze zmiennym szczęściem. Niestety wyniki pozwoliły na zajęcie niezbyt zachwycających miejsc.

A co z nasza przyszłością ... dwóch Bartków. Walczyli dzielnie i choć był to ich debiut na międzynarodowej imprezie byli dobrze przygotowani i zapaleni do walki.

Bartkowi Stołtnemu szło dobrze do momentu, gdy poważnie uszkodził podstawowy model. W drugi nie był na tyle dobrze wlatany, a bardziej wymagające warunki jeszcze utrudniły zadanie. Bartek jeszcze w przyszłym roku jest juniorem i na pewno powalczy na Mistrzostwach Europy w 2007 roku.

Bartek Kiepas w kilku lotach pokazał jak powinno się latać. W pierwszym locie na niedużej wysokości nad dachem hangaru stoczył bitwę o każdy metr wysokości i dolatał!
W drugim jego locie wyrwany z ręki przy wypuszczaniu model uszkodził statecznik, a zapasowy model zaplątał się w hol. Dalsze loty kończyły się z różnym powodzeniem.

Finały:

W sobotę od rana rozpoczęły się loty finałowe. Rozegrano 4 rundy juniorów i 4 rundy seniorów. Pogoda był podobna do tego, co doświadczyliśmy przez cały tydzień, choć wzmógł się wiatr. W tych warunkach jeszcze trudniej było odszukać delikatne i szybko uciekające noszenia, co sprawiło, ze zawody stały się jeszcze bardziej emocjonujące.

Pierwsi wystartowali juniorzy. Swojego szczęścia szukali nad pagórkami pokrytymi polami kukurydzy. Nie było łatwo wytrzymać 15 minut. Z finałowej 12 ta sztuka nie udała się 3, a jeden z dwukrotnie wypadł z holu. W drugim locie podobnie do końca nie wytrzymało 4 juniorów. Wojtek latał jak tylko można sobie wymarzyć. Szybkie starty, dobre loty i do perfekcji wyćwiczone lądowania dawały po 2 lotach 2 miejsce.

Następnie na linię startu wyszli seniorzy. Atmosfera zrobiła się gorąca. Tuż przed nami na pierwszych stanowiskach moi faworyci całych zawodów: Arend Borst i Joe Wurts. Obrońca tutułu David Hobby daleko na 9 stanowisku, a najlepszy z czechów Jaroslav Tupec w połowie lini. Wielkim pechowcem był Philip Kolb, który eliminacje zakończył na 13 miejscu, 0.5pkt za swoim rodakiem Sebastianem Feiglem.
5 minut oczekiwania na start, a następnie 5 sekund świstu żyłek i wystartowali. W tych warunkach nikt nie ryzykował zbyt krótkiego holowania, a jednak osiągnięte najlepsze czasy to 14:54.8 i 14:55.6.
Pierwszy lot był wyrównany i tylko 2 zawodników nie sprostało panującym warunkom.
Drugi lot to był popis Davida Hobbyego. Modele zawodników lądowały jeden za drugim. I choć Borst szybko wrócił na powtórkę, a Joe długo walczył nad ziemią, to ponieśli poważne straty. Do końca jako jedyny utrzymał się Australijczyk David Hobby. Pozostały jednak jeszcze 2 loty.

Po raz kolejny na start wyszli juniorzy. Pełni optymizmu obserwowaliśmy lot Wojtka. Tym razem coś jednak poszło nie tak. Model pompował i z kazdą sekuną tracił cenne metry. Wojtek zdecydował powturzyć lot drugim modelem, ale starta była już poważna. Tego jak i kolejnego lotu nie wytrzymało do końca 5 młodych pilotów. Ostatni lot był równiez dla wojtka bardzo dobry, co jednak nie wystarczyło na polepszenie pozycji w finałowej stawce.

Zmagania na lotnisku w Martinie zakończyły 2 loty seniorów. Również nie były one łatwe. W pierwszym locie po raz kolejny pomylił się między innymi Borst. W drugim słabe czasy mieli też dwaj zawodnicy czescy. Przed ostatnim lotem David Hobby miał prawie 2 minutową przewagę nad drugim Sebastianem Feiglem(GER) i ponad 3 nad Rolfem Otterem(CAN). W końcówce ostatniego lotu zrobiło się jednak gorąco. Daleko nad polami kukurydzy doszło do zderzenia dwu modeli. Szynko zorientowaliśmy się, że jednym z poszkodowanych jest David Hobby. Jego Pike Perfect wracał nad lotnisko z wyraźnie przekrzywioną końcówką skrzydła znacznie tracąc wysokość. Cało, bez zbędnych manewrów wylądował w 14 minucie na punkt, a zdobyta wcześniej przewaga wystarczyła na zachowanie zwycięskiego miejsca, bez konieczności powtórzenia lotu. Dwa ostatnie loty wygrał Joe Wurts, lecz o medalach zadecydował drugi z finałowych lotów. Było to piękne zwycięstwo w konkursie latania, a nie startów i lądowań.

Tak też zakończyły się zmagania na 5 już Mistrzostwach Świata klay F3J. Australijczyk David Hobby został pierwszym pilotem, któremu udało się obronić tytuł mistrzowski w tej klasie. Przypomnę tylko, że ta sztuka nie udało się poprzednio Joe Wurtsowi, Janowi Kohoutowi(CZE) (nieobecnemu na tych zawodach) i Arendowi Borstowi. Przechodni puchar powrócił do Australii. A my zadowoleni z Wojtkowego finału, ale jednak z niedosytem. Zawsze jest coś, co da się zrobić lepiej.
Ostatnio edytowano Piątek, 8 Wrzesień 2006, 14:38 przez chomiq, łącznie edytowano 1 raz
może was to bawi, ja chowam się ze wstydu :oops: ... kodeks wizja
Awatar użytkownika
chomiq
 
Posty: 77
Dołączenie: Wtorek, 7 Luty 2006, 22:11
Miejscowość: BB

MŚ F3J Martin 2006 - FOTO!!!

Postprzez chomiq » Piątek, 8 Wrzesień 2006, 14:37

Ze sporego archiwum zdjęć wybrałem kilka. Przy okazji chciałem przedstawić naszą drużynę.

Start finału MatinCup 2006.
Image
Zwycięzcy MartinCup 2006.
Image
Model processing - taka ilosć pięknych modeli to uczta dla modelarzy.
Image
Hangar.
Image
Opening ceremony.
Image
Polish team.
Image
Bartek Kiepas - nasz junior z Warszawy.
Image
Aleksander Laskowski - zawodnik seniorów.
Image
Nasi niezawodni pomocnicy (od lewej) Robert Kotłowski i Jakub Jankowiak.
Image
Team manager i zawodnik Mieczysław Słowik - mieliśmy bardzo dobre kontakty z zespołem Australii za względu na naszego rodaka mieszkającego za oceanami.
Image
Bartek Stołtny - junior z Rybika.
Image
Nasz obóz w Martinie.
Image
Skupienie przed startem (od lewej) Wojtek Byrski, Czesław Byrski, Bartek Stołtny, Aleksander Laskowki.
Image
Radość po starcie.
Image
Oczekiwanie w ready-box - w tle charakterystyczny świerk.
Image
Start - Wojtka model wypuszcza Czesław Byrski konstruktor i pomocnik.
Image
Ten lot to była poezja w wykonaniu Wojtka.
Image
Ten uśmiech mówi wszystko.
Image
Młody junor z RPA pobiera rady od najlepszych: pol lewej Mistrz Świata
David Hobby(AUS), po prawej Mistrz Europy Philip Kolb(GER).
Image
Kolejności naszych startów bezbłędnie pilnował Robert.
Image
Ażurowana lotka w modelu ArendA Borsta(CAN).
Image
Lądowanie z wiatrem 3 metry nad korytarzem.
Image
Pokazowe zawody HLG tuż przed finałami.
Image
Start do lotów finałowych.
Image
Liczni kibice.
Image
Medialna obsługa zawodów - fotograf i redaktor http://www.f3j.sk
Image
Na koniec pamiątkowe zdjęcie - autor Krzysztof Stasiak.
Image

Thanks to ImageShack for Free Image Hosting
może was to bawi, ja chowam się ze wstydu :oops: ... kodeks wizja
Awatar użytkownika
chomiq
 
Posty: 77
Dołączenie: Wtorek, 7 Luty 2006, 22:11
Miejscowość: BB

najlepsze fotki f3j jakie widzialem

Postprzez Tomek Osinski » Sobota, 9 Wrzesień 2006, 10:16

Witam,
Popatrzcie na zdjęcia zrobione przez Norwega Jo Grini.
Są tu http://www.f3x.no/f3j/2006/

Kilka zamieszczam. (nie działają mi na razie te fotki - przepraszam za usterki - poprawię niedługo)

Start do finału. Ten zegar odliczający do tyłu 15 minut - fajny jest.
Dla niewtajemniczonych... Nie minęła jeszcze sekunda a chyba wszystkie modele są w powietrzu. Oszołomstwo! :D
Image
Image
Image


I finałowe lądowanie.
Image
Image

Krzysiek,
W twojej relacji, napisanej przecież z perspektywy zawodnika, brakuje mi trochę pozycji "podsumowanie, analiza i wnioski na przyszłość".
Wszystko było cacy, czy coś wypadałoby zmienić? Albo może wprowadzić jakieś nowe usprawnienia?
Nie mówcie, że nie macie żadnych przemyśleń ściśle sportowych. Oznaczałoby to, że pojechaliście tam jako gupa krajoznawczo-turystyczna.
Pozdrawiam,
Tomek
By oszacować popularność modelarstwa sportowego wystarczy zsumować listy startowe, nie trzeba sprzedawać "licencji".
Awatar użytkownika
Tomek Osinski
Site Admin
 
Posty: 392
Dołączenie: Poniedziałek, 30 Styczeń 2006, 21:06
Miejscowość: Warszawa


Powróć do F3B, F3J, F3F, F3K, F3Q - szybowce zdalnie sterowane

cron